
Gdy zamieszkałam na Mokotowie, nie byłam w stanie znieść "kranówki". W miejscu, w którym mieszkałam, woda była mocno chlorowana, miała też bardzo metaliczny posmak. Było to na tyle irytujące, że po dłuższym dźwiganiu zgrzewek wody ze sklepu, zdecydowałam się na trochę inne rozwiązanie - wodę filtrowaną. Większość argumentów na jej korzyść zwykle opowiadała się za kwestiami ochrony środowiska, a mówiąc precyzyjniej - za redukcją zużycia plastiku. Ja postanowiłam podejść do tematu od tej trochę bardzej prozaicznej - finansowej strony. Czy to się opłaca?
Nasz organizm w ok. 75% składa się z wody i według zaleceń, powinniśmy wypijać przynajmniej 2 litry dziennie. O tym, jak ważne jest odpowiednie nawodnienie, pisałam Wam już podczas postu Mniej znaczy więcej, czyli droga do ładnej cery... Postanowiłam więc policzyć, ile średnio wydajemy na wodę pitną w skali roku i ile potencjalnie moglibyśmy na tym zaoszczędzić?
Jedna osoba dziennie spożywa jedną lub dwie duże butelki wody. W skali miesiąca na jedną osobę potrzebujemy około 45 butelek wody. Te zakupione w hipermarketach zwykle są tańsze, bardzo często, w biegu, kupujemy ją jednak w sklepach, które mamy po drodze, równie często są to wszechobecne Żabki, które mają odpowiednio wyższe ceny. W przypadku mieszkania z drugą połówką czy też podczas robienia zakupów, zapotrzebowanie zwiększa się odpowiednio o ok. 45 butelek na każdego domownika.
Przejdźmy do obliczeń!
Uśredniając więc ceny z różnych sklepów i jako stałą dzienną ilość wody przyjmując 2l przeszłam do obliczeń:
Jeden filtr miesięcznie jest w stanie przefiltrować około 200l wody, dzięki czemu nie musimy inwestować w kolejny dzbanek czy filtry, dla większej ilości osób, konieczność częstszej wymiany lub korzystania z większej ilości filtrów pojawia sie dopiero pow. 3 osób.
Wg. powyższych kalkulacji - filtry to spora oszczędność! Nie trzeba sugerować się zdjęciem, ja zaopatrzyłam się w Dafi przez czysty przypadek - był akurat w sklepie i był w promocji. Filtry można zamawiać poprzez internet, co przy większym zamówieniu daje nam jeszcze niższą cenę lub w każdym rossmanie, w zależności od typu - za jakieś 15zł/filtr. Bardzo często same dzbanki do filtrowania sprzedawane są w komplecie z butelką 0,5l co zupełnie kompensuje nam koniecznośc kupowania małych butelek wody. Ten który widzicie na zdjęciu powyżej kosztował mnie całe 15zł. To grosze biorąc pod uwagę fakt, że nie jest on jednorazowy! Miał on również butelkę w zestawie :)
Jaka jest woda przefiltrowana?
Zadaniem filtrów jest oczyszczenie wody z zanieczyszczeń i chloru. Woda, która przepływa przez filtr nie jest więc zdemineralizowana, a jedynie oczyszczona, pozbawiona "basenowego" zapachu chloru. Wobec tego jeśli obawialiście się, że nie jest ona aż tak wartościowa jak woda mineralna - różnica jest niewielka.
Czy to jest zdrowe?
Jakiś czas temu natknęłam się na artykuł jednej z dziewczyn (bardzo chętnie bym podlinkowała ale pomimo przekopania połowy internetu, nie jestem w stanie go znaleźć), która zużyty filtr postanowiła przekroić i zbadać, czy w tak wilgotnym środowisku nie ma czasem idealnego podłoża dla grzybów i pleśni. W wynikach faktycznie pojawiały się przesłanki, że w filtrach coś zaczyna rosnąć. Dzieje się tak jednak po dłuższym czasie i podczas eksponowania dzbanka na ciepłe temperatury (na słonecznym parapecie, przy grzejniku). Odpowiednio stosowany i regularnie wymieniany filtr nie daje jednak powodów do obaw. To właśnie również ze względu na ochronę przed takimi efektami powinniśmy dbać, by co 30 dni wymieniać filtr. Większość z nich posiada "kalendarzyk" lub diodę sygnalizującą o dacie wymiany. Są również aplikacje!
Jeśli jednak nie korzystamy w danym czasie z dzbanka - schowajmy go do lodówki.
Co oprócz kasy w kieszeni?
Nienawidzę wynosić śmieci. Mam to "szczęście", że w bloku mam zsyp na śmieci i daleko dreptać nie musze, mimo to, mam też ogromny talent do tego by coś źle w zamku przekręcić i czasem nie udaje mi się dostać do zsypu. Dreptam wtedy obładowana workami z piątego piętra do śmietnika poza budynkiem. Nawet nie wiecie ile mniej jest takiej dreptaniny i o ile mniej dźwigania odkąd korzystam z filtrów. Wracając tutaj do kalkulacji, jakby nie patrzeć, co miesiąc wyrzucałam minimum 60 butelek wody, a te, nawet pozaginane, by zajmować mało miejsca, mieszczą się w kilku workach. Przekalkulujcie sobie więc ile mniej jest takich śmieci w skali roku, toż to rozpusta dla naszych wewnętrznych leniwców! :)
Masz jakiś inny patent na eko oszczędność? Podziel się nim w komentarzu!
- Ala.