Koniec końców natrafiłam na wcierkę z Jantara, istny cud włosomaniaczek wtedy dostępny głównie w aptekach. Miałam farta, bo właśnie produkty Farmony zaczęły wchodzić do Rossmanna. Cztery lata temu można było go dostać jedynie w szklanej masywnej butelce z dosyć słabo wykonanym korkiem, który finalnie pękł podczas zakręcania. Nie sposób było nałożyć wcierkę na sam skalp, a jako, że potrzeba matką wynalazku - substancję przelewało się do strzykawki bez igły i rozprowadzało po skórze głowy.
A może macie jakieś swoje sposoby na wypadanie włosów? Piszcie nam, chętnie sprawdzimy!
0 komentarze